Syberiada polska

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

Kiedy za oknem powoli nadchodzi wiosna, macie ochotę cofnąć się w głęboką zimę? Kiedy w świecie współczesnym już niewiele rzeczy ma wartość, czy chcecie zrozumieć, co jest najważniejsze w życiu?
Najnowszy film Janusza Zaorskiego jest adaptacją prozy Zbigniewa Domino. „Syberiada polska” to świadectwo masowej zsyłki obywateli polskich na daleką Syberię, opowieść o ich losach, które podczas 1940 roku nie były łatwe. Ukazane na przykładzie jednej głównie rodziny państwa Dolina – chorowitej matki oraz ojca-kaprala oraz ich dwójki synów, a także ich przyjaciół różnego wyznania. Jednak w głębokiej tajdze, czczony Bóg nie ma znaczenia, bo wszyscy stają się równi. Przynajmniej pozornie. Niektórzy potrafią radzić sobie nieco lepiej np. Pani Irena, która nawiązuje romans z Barabanowem i dzięki temu otrzymuje lepszą pracę. Z czasem jednak i ona przekona się, że są rzeczy niezbywalne.
Dzieło ukazuje, że w każdym czasie należy przede wszystkim być człowiekiem i że w obliczu wspólnego losu – należy działać razem. A poza wszystkim nawet w trudnych warunkach istnieją wartości najwyższe tj. miłość, która nie patrzy na narodowość. I chociaż wnioski te są banalne, to warte przypomnienia. Tym bardziej, że najlepszym w „Syberiadzie” jest właśnie owo uczucie pomiędzy Ireną i Barabanowem, za co należą się pochwały Soni Bohosiewicz oraz Igorowi Gniezdilovowi, odgrywającymi te niezwykle prawdziwe role.
Nieco gorzej wypada główny bohater Dolina grany przez wspaniałego Adama Woronowicza. Niestety jego postać gubi się w szeregu innych zesłańców, a jego konflikt z Sawinem jest zbyt mało uwypuklony. Zakrywa go praca, głód i codzienność sybiraków.
Podobnie wygląda sama scenografia. Minimalistyczna, oddaje realizm. Wytchnieniem mają być plenery pełne zimnej lecz pięknej przyrody. Aspirują do zatykających dech w piersiach, ale nikną gdzieś we wszechobecnym mrozie i bieli.
Ma się wrażenie, że film momentami zrobiony został „wybiórczo”, zwłaszcza na początku. Dostajemy szereg obrazów, które zdaja się byc ukazane jedynie po to, aby odzwierciedlić konkretne daty: najpierw rozpoczęcie wojny, wejście Armii Czerwonej do Polski, nocne budzenie „wysiedleńców”, ładunek do pociągów i droga do Kaluczy. Brakuje nam za to wypełnienia czasu pomiędzy.
Jakkolwiek najistotniejsze zdają się widoki codziennego życia na zesłaniu, marzeniu o powrocie i ciągłych dążeniach do niego. Ta walka o swoją własną tożsamość o rodzinny dom i ojczyznę są interesujące i ujmujące, a do tego ukazane w sposób realistyczny.
Niestety czegoś bardzo istotnego tej pozycji brakuje. Nasuwa się przypomnienie Wajdowskiego „Katynia” na przykład i konkluzja, że chociaż nie był on wybitny, posiadał za to swoja głębię. W porównaniu tym, „Syberiada” wypada jak film zbyt „grzeczny” i spokojny, aż nadto przeciętny. Ale może należy dojrzeć w nim cos więcej.

Ocena: 5/10